powrót  

TRASY ROWEROWE

Przez długi czas turyści kolarze (tak właśnie sami nazywają się turyści rowerowi), jeżeli nie chcieli poruszać się szosą, zmuszeni byli do korzystania z turystycznych pieszych szlaków znakowanych, albo też, jeżeli szlaki te im nie odpowiadały, jeździć na przełaj, ryzykując, że droga zakończy się ślepo. Turyści piesi mają inne potrzeby niż kolarze. Nie lubią dróg utwardzonych asfaltem, martwi ich nawet droga wysypana żwirem lub żużlem. Nie przejmują się zbytnio dziurami, kałużami lub piaskiem. Szczególnie cieszą ich kręte, malownicze leśne ścieżki, meandrujące wraz z rzeką. Kolarze tak samo jak turyści piesi nie lubią samochodów, ale wśród bocznych dróg nie pogardzą gładkimi nawierzchniami z tłucznia, betonu i asfaltu. Dlatego też szlaki piesze mają inną specyfikę niż tego oczekują rowerzyści. Skoro władze samorządowe różnych szczebli wzięły się za popularyzację roweru jako środka komunikacji i rekreacji, należało oczekiwać, że powstanie rozbudowana sieć ścieżek rowerowych - zarówno dróg rowerowych łączących miejskie osiedla i inne miejscowości z miejscami, do których mogliby dotrzeć rowerzyści, jak i sieć oznakowanych tras rowerowych o charakterze turystycznym, która pozwoli odwiedzać najciekawsze miejsca regionu. Jeżeli zdrowie i pogoda na to pozwalają, rowerem można udać się do pracy, do szkoły, na zakupy i do znajomych, a w weekendy i na urlopie można wędrować dalej, chociażby do lasu i na kąpielisko. Można też poznawać świat bardziej systematycznie, zwiedzając najciekawsze zakątki regionu, Polski i Europy. Dla tych ostatnich Europejska Federacja Cyklistów proponuje utworzenie międzynarodowych tras kolarskich zwanych siecią EuroVelo.

W poprzednich wyborach samorządowych okazało się, że większość górnośląskich ugrupowań politycznych wskazała potrzebę wykonania ścieżek rowerowych jako jedno z ważniejszych zadań czekających samorządy. Nie określono, co kryje się pod hasłem „ścieżka rowerowa”, ponieważ nie bardzo sobie zdawano sprawę, co to hasło oznacza. W PTTK skrzyknęła się grupa działaczy, która od wielu lat jeździ na rowerach, a zarazem specjalizuje się w oznakowywaniu szlaków turystycznych. Do 2000 r. grupa ta była zrzeszona przy Oddziale PTTK Ziemi Gliwickiej, a następnie z uwagi na brak zainteresowania ze strony jego zarządu przeniosła się do Oddziału PTTK im. Braci Pisko w Pyskowicach, tworząc przy nim Klub Znakarzy Tras Turystycznych. Grupa ta uznała, że skoro władze zapaliły zielone światło dla rowerzystów, to należałoby poważnie zainteresować się oznakowaniem nie tylko szlaków pieszych, ale również szlaków rowerowych. Wydawało się, że powstanie Śląska Sieć Tras Rowerowych wpisana do programu działania Śląskiego Związku Gmin i Powiatów w Katowicach. Po upływie czterech lat można zauważyć, że deklaracje przedwyborcze zostały prawie zupełnie zapomniane. Niektóre gminy wykonują jakieś drobne kroki w tym kierunku, a Śląski Związek Gmin i Powiatów oprócz sympozjów i szkoleń dla gmin zdążył przy pomocy PTTK wykonać ogólnikowy schemat głównych tras rowerowych, a następnie zarejestrować logo projektu „Rowerem po Śląsku”.

Zdaniem specjalistów z ekologicznego transportu jakim jest rower powinno korzystać 12 % mieszkańców każdej gminy. Ale czy ze środków finansowych przeznaczonych na utrzymanie dróg gminy przeznaczają 12 % na budowę i oznakowanie ścieżek rowerowych? Należy powątpiewać, czy przeznaczają na ten cel nawet 1 %! Ponieważ ścieżki rowerowe nie powinny kończyć się na granicy gminy, należałoby zapytać, czy dalekobieżne trasy rowerowe nie powinny być finansowane przez starostwa powiatowe i urzędy marszałkowskie lub organizacje ogólnokrajowe, tak jak to jest w niektórych krajach Unii Europejskiej. O ile niektóre gminy budują ścieżki rowerowe lub oznakowują trasy rowerowe, o tyle samorządy wyższego szczebla i rząd nie robią praktycznie niczego. W założeniu Śląski Związek Gmin i Powiatów powinien koordynować przebiegi tras pomiędzy gminami, ale tego nie robi. Nie potrafi również współpracować z PTTK, którego działacze nie zgadzają się z panującym marazmem.

Wydawało się, że część problemów rowerzystów rozwiążą agencje takie jak „Agrotur” w Krupskim Młynie. Agencja ta wykpiła się jednak, wydając tanim kosztem słabo opracowany przewodnik nazwany „Rowerowa Odyseja”. Nie wiadomo, czy tytuł ma sugerować liczne przygody na trasach opisanych w przewodniku, czy też sugerować, że można na tych trasach mocno pobłądzić. Przewodnik ten nie zastąpi prawidłowo opracowanej i oznakowanej sieci tras rowerowych. Co więcej, przewodnik ten zamiast informować często dezinformuje, sugerując między innymi, że główne trasy rowerowe powinny prowadzić głównymi szosami. Naciągana jest też informacja, że trasy opisane w przewodniku mają coś wspólnego ze Śląską Siecią Tras Rowerowych, do której po prostu nie pasują. Ambicje „Agroturu” przekraczają jego możliwości. Chociaż nie posiada fachowców znających się na trasach rowerowych, nie stara się ich zatrudnić, wykonując prace niefachowo. Na siłę zostały oznakowane trasy z przewodnika, których przebieg koliduje z przebiegiem tras opracowanym przez Śląski Związek Gmin i Powiatów w Katowicach. W ten sposób powstało kilka tras łączących Łabędy z Pławniowicami i Toszkiem, a następnie Toszek z Krupskim Młynem i Pyskowicami. Nie wiadomo dlaczego „Agrotur” utajnił istnienie tych tras, nie wspominając o nich w przewodniku. Nie wiadomo też, dlaczego wszystkie trasy wykonano w kolorze czarnym, w sposób urągający zasadom przyjętym przez PTTK. Być może teraz „Agrotur” wstydzi się swojej działalności. Trasy te wymagają stałej konserwacji, na którą nie zgromadzono niezbędnych środków finansowych.

Rowerzystami zupełnie nie przejmują się władze Zabrza. Krótkimi ścieżkami rowerowymi udekorowano dwie ulice w centrum. Rowerzystom trudno z nich korzystać, ponieważ kończą się ślepo na ruchliwych ulicach. Przy alei prowadzącej z miasta do hipermarketu M1 postawiono znaki sankcjonujące jazdę na rowerach, ale ta trasa również kończy się ślepo z obu stron. Od strony M1 nawet nie wykonano przejazdu na drugą stronę ulicy! Z trzyletniej korespondencji pomiędzy PTTK a Urzędem Miejskim w Zabrzu wynika, że ścieżki rowerowe w mieście powinny finansować krasnoludki, ponieważ pisemnej sugestii, że powinno to zrobić PTTK nie należy traktować poważnie.

Nieco lepiej potraktowały rowerzystów władze Gliwic. Powstała sieć ścieżek rowerowych złożonych z odcinków dróg dla rowerów, ciągów pieszo-rowerowych i oznakowanych drogowskazami jezdni bocznych uliczek. W momencie, kiedy rozpoczęto realizację tego systemu, nie było systemu ogólnopolskiego. Obecnie system gliwicki jest przestarzały i nie pasuje do reszty kraju. Wadą tego oznakowania jest to, że drogowskazy doprowadzają rowerzystę tylko do poszczególnych dzielnic, natomiast brak jest przy trasach planów miasta z naniesionymi ścieżkami rowerowymi, a także brak jest informacji o możliwościach wędrówki tymi trasami poza miasto. Kilkakrotnie ponawiane propozycje zaprojektowania oznakowania tras przez PTTK zgodnie ze standardami ogólnopolskimi spotkały się ze zdecydowaną odmową ze strony Urzędu Miasta. Pozycja „ścieżki rowerowe” w budżecie miasta została odfajkowana i to powinno rowerzystom wystarczyć, a wtajemniczeni mogą znaleźć na stronie internetowej tego Urzędu ogólnikowy schemat ścieżek rowerowych. Pozostaje tajemnicą, dlaczego zazwyczaj nowoczesne w swoich działaniach władze Gliwic, tym razem uprawiają chałupnictwo. Niektórzy domyślą się, że ścieżki te zaznaczone są również na planie miasta wydanym przez PGK Katowice. Inne wydawnictwa przeważnie nie zauważają ścieżek rowerowych.

Przykłady robienia przez samorządy gminne czegokolwiek, byle by tylko nazywało się, że coś robią dla rowerzystów można mnożyć, ale to i tak nic nie da, dopóki urzędnicy nie nauczą się, że prawidłowa działalność nie znosi łatwizny organizacyjnej.

Kilkakrotne propozycje skierowane przez PTTK do Starostwa Powiatowego w Gliwicach, aby siecią tras rowerowych objąć powiat gliwicki, również nie zaowocowały decyzją o finansowaniu tego typu przedsięwzięcia. A propozycje te były bardzo skromne i dotyczyły oznakowania od jednej do dwóch tras rowerowych w każdej gminie powiatu. Taka sama była reakcja kilku innych starostw. Jednym z wyjątków jest starostwo powiatu bieruńsko-lędzińskiego (do niedawna powiatu tyskiego), które podjęło się wykonania tras rowerowych wspólnie z gminami.

Dotychczas tylko jedna z podgliwickich gmin zdecydowała się na prawidłowe oznakowanie trasy rowerowej. Gmina Pilchowice już od 2,5 lat posiada odcinek trasy nr 6 prowadzącej historycznym szlakiem husarii polskiej. Turyści, którym uda się odnaleźć tą trasę są zadowoleni. Wystarczy dojechać do końca ścieżką rowerową prowadzącą z centrum Gliwic przez Sikornik, a następnie kontynuować jazdę znakami czerwonego szlaku rowerowego przez Żernicę, Nieborowice, Pilchowice i Stanicę do granic Gminy Kuźnia Raciborska, która niestety nie dba o rowerzystów i podobnie jak władze Zabrza liczy na krasnoludki.

Działaczom PTTK udało się jednorazowo zdobyć częściową dotację na oznakowanie niektórych tras rowerowych. Liczono, że deklarowane przez samorządowców zielone światło dla rowerzystów zaowocuje uzbieraniem brakujących środków finansowych przy pomocy Śląskiego Związku Gmin i Powiatów oraz zainteresowanych gmin. Niestety z pośród kilkudziesięciu gmin, którym zaproponowano współpracę, pozytywnie odpowiedziało tylko kilka gmin. Znikome środki finansowe uzyskane przez PTTK starczyły na wykonanie krótkiego fragmentu trasy nr 1 Katowice - Pszczyna w granicach Tychów, a także na wykonanie części znaków trasy nr 16 Gliwice - Pławniowice - Ujazd oraz trasy nr 17 Gliwice - Pyskowice - Lubliniec. Szkoda, że wysiłek działaczy PTTK, którzy chociaż trochę chcieli pomóc turystom kolarzom w rozwiązaniu ich problemów, został praktycznie zmarnowany. W dość oryginalny sposób wysiłek miejscowych działaczy PTTK z Klubu Turystyki Kolarskiej „Gronie” zmarnowały władze Tychów. Po pomalowaniu przez nich trasy nr 1 Zarząd Miasta nagle znalazł pieniądze i obok znaków malowanych postawił własne znaki metalowe!

Na szczęście są też przykłady pozytywne, chociaż szkoda, że tak daleko od ziemi gliwickiej. Gminy Śląska Cieszyńskiego za namową Czechów skorzystały z dofinansowania z funduszu PHARE i utworzyły sieć 380 km tras rowerowych od Chałupek po Strumień aż do Jaworzynki. Trasy te zostały zgrabnie zaprojektowane przez współpracujących z Klubem Znakarzy działaczy PTTK z Jastrzębia Zdroju. Kilkadziesiąt kilometrów tras rowerowych posiada Rybnik. Rybnickie trasy stanowią wspólny dorobek władz miasta, Elektrowni „Rybnik”, organizacji ekologicznych i PTTK. Trasy rybnickie i cieszyńskie zostały ze sobą połączone staraniem sześciu gmin powiatu wodzisławskiego, wśród których najaktywniejsza była Gmina Gorzyce. Powstało około 100 km tras rowerowych zaprojektowanych przez Klub Znakarzy Tras Turystycznych. Trasę w Radlinie wykonano przy pomocy miejscowej Sekcji Turystyki Kolarskiej PTTK „Sokół”. Najlepiej ułożyła się współpraca Klubu Znakarzy z Porozumieniem Komunalnym siedmiu gmin w dolinie Małej Panwi z siedzibą w Kolonowskiem w woj. opolskim, gdzie gminy te wykonały 370 km tras rowerowych, a także z Ujazdem, gdzie wkrótce ma powstać kilkadziesiąt kilometrów tych tras.

Może gminy powiatu gliwickiego zawstydzą się i będą chciały nadrobić stracony czas, ażeby oznakowanie nie kończyło się na granicy powiatu. Trochę smutno, że w aglomeracji górnośląskiej, gdzie rowerzystów jest najwięcej, robi się dla nich bardzo mało, mniej niż w słabo zaludnionych gminach Opolszczyzny. Warto przypomnieć, że właśnie w Gliwicach i Zabrzu znajdują się jedne z najbardziej zasłużonych dla rozwoju turystyki rowerowej kluby kolarskie PTTK, a oprócz tego z roweru korzysta duża ilość turystów nie zrzeszonych.

Chociaż w dolinie Małej Panwi jeszcze nie odbudowano po ostatniej powodzi jednego z mostków, już teraz warto polecić oznakowane tam trasy rowerowe. Z uwagi na brak zainteresowania ze strony władz Toszka trasa nr 18 nie rozpoczyna się w Toszku, lecz na północny-zachód od rezerwatu przyrody „Płużnica”. Do rezerwatu najprościej dotrzeć zielonym szlakiem pieszym z przystanku kolejowego Ligota Toszecka. Można też natrafić na trasę nr 18 w Centawie, dojeżdżając do niej ze stacji Błotnica Strzelecka. Trasa ta prowadzi przez Jemielnicę obok dawnego klasztoru cystersów, a następnie lasami przez Staniszcze do Krasiejowa, gdzie mija kopalnię odkrywkową ze stanowiskiem wykopaliskowym dinozaurów. Trasa rowerowa nr 18 prowadzi dalej przez Ozimek i Turawę wokół Jeziora Turawskiego, następnie przez Chrząstowice do granicy Opola koło Gosławic.

Z uwagi na brak zainteresowania ze strony Gminy Krupski Młyn dość dziwnie rozpoczyna się trasa nr 19. Pierwsze znaki znajdują się nad lewym brzegiem Małej Panwi około 1 km na zachód od zabudowań Krupskiego Młyna. W Kielczy ustawiony został drogowskaz, zachęcający rowerzystów do zwiedzenia kościoła i drewnianej chałupy - zalążka gminnego muzeum. Dalej trasa prowadzi malowniczymi lasami obok Zawadzkiego-Świerkli i Stawów Pluderskich, mija dawny staw hutniczy w Kolonowskiem, a następnie stawy Szczyrkowisko koło Staniszcz. W Ozimku trasa biegnie obok zabytkowego wiszącego mostu przy wejściu do huty. Dalej można dotrzeć brzegiem Jeziora Turawskiego do pałacu w Turawie, a następnie leśną drogą do Bierdzan, gdzie znajduje się wartościowy drewniany kościół. Malownicza jest trasa nr 27 prowadzącą od granicy Opola przez Daniec, obok projektowanego rezerwatu przyrody „Srebrne Źródło”, przez Kolonowskie do Bąków, skąd trasą nr 26 można dojechać do Dobrodzienia. Po zwiedzeniu jego zabytków można kontynuować wędrówkę rowerową trasą nr 52 zalesioną doliną Myśliny i obok urokliwego źródełka „Stoczek” do Spóroka.

Oprócz fragmentów głównych tras rowerowych powstało też kilka tras lokalnych, m.in. trasy Żędowice - Jemielnica, Zawadzkie - Hubert (zameczek myśliwski i rezerwat przyrody), Zawadzkie-Świerkle - Kąty (kolejny zameczek myśliwski), a także pętla wokół Kolonowskiego, dla której zaproponowano nazwę Szlak Colonnów, których ród przyczynił się do powstania dzisiejszego miasta.

Stosunkowo dobry dojazd do tras rowerowych doliny Małej Panwi zapewnia linia kolejowa Opole - Tarnowskie Góry, a także gęsta sieć dróg utwardzonych. Mankamentem jest mała ilość obiektów noclegowych, których większe skupisko występuje tylko nad Jeziorem Turawskim.

Piotr Rościszewski   
czerwiec 2002